Wizyta u psychiatry
Kiedyś każdy, kto przekroczył próg gabinetu psychiatrycznego albo trafił na kozetkę do psychoterapeuty, mógł się spodziewać, że usłyszy szeptane za swoimi plecami słowa: wariat, czubek. Dziś sytuacja powoli zaczyna się zmieniać, choć wygląda na to, że nadal chętniej mówimy o swojej orientacji seksualnej niż o kłopotach natury psychicznej.
Statystyczny chory
Problemy psychiczne nie omijają żadnej grupy wiekowej czy zawodowej. Pewności, że nie dopadnie nas depresja, nerwica natręctw albo zaburzenia nastroju, nie da nam ani zasobny portfel, ani wykształcenie, ani nawet ustabilizowana sytuacja rodzinna. Psychologów i psychiatrów odwiedzają zarówno ludzie starsi, jak i młodzież, co oznacza, że statystyczny chory po prostu nie istnieje. Przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej działa Akademickie Centrum Poradnictwa i Psychoterapii. Dr Barbara Arska-Karyłowska, kierownik ACPiP oraz terapeutka w Laboratorium Psychoedukacji mówi, że pacjentami centrum są w większości studenci. Często też, ze względu na moja specjalizację (terapia dzieci i młodzieży) trafiaja do nas rodzice zaniepokojeni zachowaniem swoich dzieci mój najmłodszy pacjent miał dwa lata dodaje. Jak podkreśla Maja Filipiak, także pracująca w ACPiP, do psychoterapeuty można przyjść z bardzo różnymi problemami: Najczęściej pacjenci skarżą się na stany lękowe, kłopoty z koncentracją, zaburzenia nastroju, łaknienia czy trudności w nawiązywaniu relacji międzyludzkich.
Na czym polega pomoc psychoterapeuty? Nie mamy oczywiście wpływu na okoliczności zewnętrzne. Jeśli ktoś ma np. niestabilną samoocenę to gdy po wysłaniu pięciu CV nie otrzyma pozytywnej odpowiedzi, może zareagować obniżeniem nastroju i uznać za przyczynę braku propozycji pracy to, że on jako osoba jest gorszy czy głupszy od innych. Naszą rolą jest uczenie pacjentów innej, bardziej kostruktywnej interpretacji faktów, w efekcie czego zwiększa sie ich odporność na zdarzenia i sytuacje, na które nie mają wpływu, np. na bezrobocie mówi Maja Filipiak. Nasz kontakt z nimi ogranicza się zwykle do kilkunastu spotkań (terapia krótkoterminowa). Zdarza się, że kierujemy pacjentów do innych specjalistów: neurologa, endokrynologa, a także do psychiatry. A psychiatry Polak boi się najbardziej.
Potrzebna propaganda
Jak przyznaje docent Joanna Meder, koordynator merytoryczny programu Odnaleźć siebie, powody niechęci chorych do kontaktu z psychiatrą sprowadzają się w gruncie rzeczy do obawy przed naznaczeniem i odrzuceniem. Przeciętny człowiek widzi to w ten sposób: psychiatra stwierdzi chorobę, wezwie karetkę, która na sygnale odwiezie mnie do szpitala. Do moich papierów trafi zapis: chory psychicznie, a wszędzie, gdzie pójdę, będę wytykany palcami.
Aby przekonać społeczeństwo, że przebieg wizyty u psychiatry nie musi wyglądać tak dramatycznie, od kilku lat w Polsce organizowane są akcje mające na celu oswojenie słów: psycholog, psychiatra, choroba psychiczna, leczenie psychiatryczne. Jedną z nich jest Odnaleźć siebie. Ogólnopolski Program Zmiany Postaw Wobec Psychiatrii. Naszym celem jest przekonanie Polaków, że psychiatra to lekarz jak każdy inny, że współczesna psychiatria stosuje nowoczesne metody leczenia i jest przyjazna dla pacjenta mówi docent Meder. Bardzo zależy nam na tym, by pacjenci i ich rodziny zrozumieli, że zdiagnozowanie u młodego człowieka choroby psychicznej nie musi oznaczać końca jego marzeń i planów, że przy właściwym leczeniu wyzdrowieje i wróci do w pełni aktywnego życia: założy rodzinę, znajdzie pracę, osiągnie sukces.
Duży nacisk akcja kładzie także na konieczność wczesnego rozpoznawania choroby. Podobnie jak większe szanse na wyleczenie ma pacjent z odpowiednio wcześnie wykrytym rakiem, tak i pacjent z depresją czy nerwicą do lekarza powinien zgłosić się jak najszybciej. Tymczasem, jak wynika z badań, przeciętny okres rozpoznania choroby psychicznej wynosi w Polsce około 12 miesięcy. Doktor Arska-Karyłowska przyznaje, że pracując jako psychoterapeutka, nadal słyszy od swoich pacjentów, że podjęcie decyzji o zgłoszeniu się do poradni zajęło im dużo czasu rok, czasem dwa lata. Obawa przed stygmatyzacją powoduje, że wiele osób maksymalnie opóźnia czas wizyty u psychologa czy psychiatry.
Jest nadzieja
Stereotyp lekarza psychiatry przemocą zakładającego pacjentowi kaftan bezpieczeństwa powoli odchodzi do lamusa. Przestajemy bać się łykania pigułek na depresję, współczujemy schizofrenikom. I choć nie można jeszcze powiedzieć, że ulegliśmy amerykańskiej modzie na wizyty u psychoterapeutów, z pewnością znajdujemy się w połowie drogi do oswojenia specjalistów z cząstką psycho w nazwie. Kolejka chętnych, by zapisać się do psychoterapeuty w Akademickim Centrum Poradnictwa i Psychoterapii, jest tego namacalnym dowodem. Ludzie coraz częściej zaczynają myśleć, że tak jak z bolącym zębem idzie się do dentysty, tak z problemem życiowym należy pójść do psychoterapeuty mówi Maja Filipiak. Mamy pełne ręce roboty dodaje dr Arska-Karyłowska.
Akcja Odnaleźć siebie trwa. Z bezpłatnych porad psychologów i psychiatrów udzielanych w Centrum Pomocy działającym na Uniwersytecie Warszawskim i w Akademii Medycznej mogą korzystać wszyscy chętni. Gdy uruchamialiśmy Centrum, rektorzy uczelni wyrazili obawę, że studenci będą przychodzić do nas dla żartu wspomina docent Meder. Niech przychodzą, odpowiadaliśmy, przekonamy ich, że nie ma się z czego śmiać. I to też będzie sukces.